Medytacja



 Wprowadzenie

 Długo zbierałem się do napisania drugiego posta. Na początku wiedziałem co chce tutaj opisać i w jaki sposób, potem jednak zacząłem analizować. Może temat podzielić na części, może lepiej teraz coś innego a później to, może w ogóle nie powinienem o pewnych kwestiach pisać. Zwlekałem, zwlekałem, aż pojawiła się myśl "siądź i zacznij pisać a samo się ułoży". Tak też zrobiłem i pisząc pierwsze zdania od razu wiedziałem co będzie dalej i jest to powrót do pierwszej słusznej myśli. Były też pewne komplikacje. Duża część tekstu powstała ale przypadkiem wklejając tekst usunąłem górę, bloger nadpisał, ja wyszedłem nie orientując się, wróciłem a tu nic. No cóż, zdarza się, teraz już wiem aby nie pisać bez myszki ani na telefonie. Starałem się to napisać identycznie ponieważ pierwsza wersja według mnie jest w punkt.

 Jak zainteresowałem się tematem
 Będzie to opis początku mojego uświadomienia.

 Historia zaczyna się dekadę temu. Od moich urodzin minęło już pierwsze dziesięciolecie a drugie nabierało tempa. Błędem było by stwierdzenie "jako młody człowiek" ponieważ czułem się ponad swój wiek a młodym należy być możliwie zawsze. W moim życiu pojawił się pierwszy, stacjonarny, konkretny internet. Istotne było to że znajdował się w moim pokoju i był własny, zero ograniczeń. Zabrał mi on dużo godzin z dzieciństwa na powietrzu, ale to co uczynił jest nie do podważenia. Byłem ciekawy świata od dziecka, nie traciłem więc za dużo energii na wirtualne zapychacze czasu . Włożyłem dużo siły w zdobywanie wiedzy, czytanie, oglądanie. Dla rówieśników zachowanie niepojęte. Takim sposobem natrafiłem na tematy tak zwane alternatywne. Jako pierwsze były to teorie spiskowe w których jest dużo pół prawd. Aby wyciągnąć właściwą treść trzeba było się nauczyć rozróżniać prawdę od kłamstwa, a wtedy jeszcze tego nie potrafiłem. Brak tej umiejętności wbrew pozorom nie spowodował dużych szkód, a wręcz przeciwnie. Otworzył mój umysł szerzej a ja byłem w stanie uwierzyć we wszystko. Najpoważniejszą negatywną stroną tamtego etapu były myśli w stylu "niech to wszystko się zawali, może jakaś wojna, kataklizm". Był to głos osoby zawiedzionej światem i pragnienie zmiany w której zainicjowanie miało by pomóc duże wydarzenie. Nie wiedziałem jeszcze wtedy że zmiana już trwa. Moje spojrzenie rosło a ja grzebałem dalej. Tak natrafiłem na duchowość i ezoterykę które rozpoczęły moją edukację ducha. Pragnąłem ciągłego rozwoju a odpowiedzi na to pragnienie była medytacja, choć przez chwilę nawet wierzyłem że jest zła. Narzędzie to miało być moim niefizycznym treningiem.


 Moje spojrzenie

  Jeszcze te 10 lat tematu medytacja w Polsce była czymś egzotycznym, obcym i nie znanym. Dzisiaj jest już ogólnie przyjętą metodą pracy nad sobą. Jej opisy pojawiają się coraz częściej nawet w ogólnodostępnych mainstreamowych mediach. Stała się panaceum na wiele problemów a ludzie prześcigają się w metodykach, rodzajach, warsztatach, kursach.

 Zanim przejdę dalej chciałbym opowiedzieć jak rozróżniam medytacje. Z mojego punktu siedzenia dzielę ją na etapy. Etap pierwszy jest tym co szeroko pojęte. Na tym etapie medytacja daje nam wyciszenie, spokój, harmonię, równowagę, stan zen. Polega na ogólnodostępnych technikach i ćwiczeniach, nie jest wymagająca i zaleca początkującym. Na typ etapie często nie wiemy o istnieniu innych. Etap drugi nadaje nam kierunek. Zaczynamy medytować z intencją, bardziej złożoną wizualizacją, z konkretnym celem. Medytacja zaczyna świadomie bądź przypadkiem zmieniać nasze DNA. Jest to początek świadomej kreacji poprzez medytacje. Etap trzeci to otwarte duchowe potencjały. Zaczęliśmy już dostawać przekazy od innych istot, dostawać wizualizacje prowadzone nie przez naszą wyobraźnie, wychodzić z ciała, podróżować, nabywać kolejne potencjały, które następnie pojawiają się w naszym codziennym życiu poza medytacją. Wszystkie etapy przeplatają się i nie mogą bez siebie żyć. W trzecim potrzebujemy stanów z pierwszego i drugiego, a we wcześniejszych mogą wystąpić chwilowe przebłyski późniejszych, zachodzą one na siebie na wiele sposób. Jest to mój indywidualny rozdział w temacie abyśmy wiedzieli gdzie w danej chwili stoimy

 Medytacja i jej początki

 Jako zielony ludek zacząłem korzystać z różnych medytacji prowadzonych i często słuchałem hipnoz regresyjnych które przedstawiały ukryty świat. Medytowałem w domu, w pozycji lezącej ze słuchawkami na uszach. Pozwoliło mi to utworzyć swoją indywidualną technikę codzienną. Polegała na początkowych oczyszczeniu swojego ciała, przestrzeni, prośby o opiekę i ochronę, utworzenie kul ochronnych, naładowanie ciała energią, przywrócenie ciała do boskiego wzorca i następnie klasyczna modlitwa, taki codzienny paciorek. Zawsze wtedy słuchałem muzyki. Technika ta pozwalała mi wyczulić się na właściwą medytacje. Czasem stosowałem ją jako główną poprzez przebywanie w świetle, wprowadzanie się w stan koherencji, rozprowadzanie energii po ciele, ogólnie rozszerzanie podstawy. Był to początek mojej własnej medytacji bez pomocy innych. Utworzyłem wtedy swoje indywidualne miejsce startowe które było zalecane podczas medytacji grupowych w których brałem udział a w których często przebywałem podczas własnych wizualizacji.

 Miałem wtedy też swoje problemy, czasem nie trzymałem regularności, nie wysypiałem się. Wtedy medytacja nie przynosi mi wiele korzyści. Z nią jest jak z treningiem fizycznym. Potrzeba codziennej pielęgnacji wtedy też mamy progres. Jak we wszystkim nie wyklucza to odstępstw od reguły jak na przykład moja wizyta ponad chmurami w momencie gdy praktycznie nie medytowałem a zrobiłem to raz i dostałem mocny sygnał że działa. Jak z treningiem można się też przetrenować. Medytacja nie jest przyjemnością a przymusem, w fanatycznym wypadku stajemy się mnichem, grzyb na ścianie rośnie, a brodą możemy zawiązać sznurówki. Szukałem czegoś z zewnątrz oprócz mojej wyobraźni która jak mi się udało ustalić jest naszym realnym narzędziem a nie fikcją, po prostu musimy się nauczyć korzystać a trening czyni mistrza. W okresie szkolnym udało mi się wytworzyć pewną dyscyplinę w życiu która dała wyniki. Moje wizualizacje stały się mocniejsze, ciało to fizyczne jak i nie materialne bardziej czułe a moje staranie nagrodzone...

 Pierwsze uderzenie 

 To co się teraz wydarzyło jest dla mnie ważnym przeżyciem pokazującym mojej podświadomości że to możliwe, krótkim ale wystarczająco dosadnym. Nie pamiętam dokładnie, możliwe że brałem udział w grupowej medytacji, mogę się mylić. Byłem trochę odcięty od tematu ale jeszcze nie spałem. W pewnej chwili obraz przed moimi oczami zamienił się w tunel, świat dookoła odpłynął, a ja zacząłem być wciągany w coś co mógłbym nazwać pomieszczeniem w którym wyczułem obecność innych istot. Chwila ta była dla mniej tak pobudzająca że mój mózg zaczął analizować co się dzieje. Skutecznie wyrwało mnie to w kierunku powrotnym i rzuciło na łóżko. Sabotażysta odnaleziony.

 Sms od Boga

 Ta przyjemność spotkała mnie poza sesją wyciszania. Odbywałem wtedy trening swojej ukochanej dyscypliny. Była to dalej niż połowa planu ćwiczeń. W mojej krwi buzowały endorfiny + progres na treningu = energetyczna mieszanka wybuchowa. Zacząłem wizualizować sobie swoje cele które były coraz bliżej, plany i marzenia. Poziom lśnienia był na tyle duży że byłem w stanie odebrać wiadomość. Moim oczom, fizycznym lub nie, na pewno widziałem to jednocześnie w głowie i przed sobą, ukazał się obraz ogromnej głowy uśmiechniętego bobaska i telepatyczny przekaz który brzmiał mniej więcej "Bóg/Źródło cieszy się razem z Tobą" + niesamowite uczucie szczęścia i błogości. Tym wydarzeniem medytacja wyszła poza zamknięte powieki a Tatuś ukazał swoje ukryte oblicze.

 Promyczek

 Odkąd zacząłem spoglądać na ciemność zamkniętych powiek zauważyłem że coś się tam jarzy. Pośrodku mojego spojrzenia znajduje się punt świetlny z którego rozchodzą się długie promienie. Punkt ten jest większy lub mniejszy zależnie od stanu skupienia i wyczucia subtelności świata niematerialnego danego dnia. Z jakiegoś powodu on się tam pali dlatego też próbowałem techniki w postaci wchodzenia w to światło lub powiększanie jego jasności. Czasem odczuwam płynącą z niego błogość. Wiem że po drugiej stronie jest dużo bieli, nie wiem nic więcej ale się dowiem. Ma to bezpośredni związek z wszystkimi barwami które występują przed moimi oczami. Barwy te rozchodzą się jak zorza na niebie i próbują coś ukazać. Tak pokrótce, temat do rozwoju.

 Upadek 

 Po zakończeniu szkoły i wciągnięciu się w wir życia moje treningi ducha odeszły do schowka. Brak czasu, snu, niskie stany świadomości, wszystko to co oddala nas od serca spowodowało nie małe spustoszenie. Całe szczęście że mimo długiego braku w treningu moje jestestwo ciągle poszerzało horyzonty i parło naprzód. Nawet najgorszy czas mocno rozwinął moje życie. Wiele razy próbowałem powrotu do regularności ale bezskutecznie. Zmieniałem nawet zawody aby tylko moje życie pozwoliło mi włożyć energię w rozwój. Po części się udało, po części ponieważ ciągle mam wrażenie że czas przyspieszył i stawia mnie przed trudnymi wyborami priorytetów danego tygodnia. Jest jeszcze dużo do zrobienia ale na tą chwilę sytuacja jest bardzo rozjaśniona. W okresie prostowania kierunku w życiu pojawiło się coś co dało mi wiele odpowiedzi i wskazało drogowskaz...



 Przewodniczka




 Wiele osób jest negatywnie nastawionych do substancji które wprowadzają zmiany w naszym organizmie, uważają że powinniśmy korzystać tylko z nas samych. Z nabytego doświadczenia stwierdziłem że mają rację, a dodatki są zbędne, jednak jest duże ALE. Idąc szlakiem w górach,mając za sobą zachodzące słońce, słysząc nachodzącą burze i do tego wszystkiego zgubiwszy drogę do najbliższego schroniska widzimy kogoś na ścieżce.Teraz możemy wyrzucić z siebie syndrom Zosia Samosia i zapytać się o drogę, lub minąć brzegiem drogi w milczeniu. Co zrobimy zależy od nas. Ja wyjebałem się o duży kamień którego nie widziałem w mroku a osoba ta pomogła mi wstać i zaprowadziła do bezpiecznego miejsca. Można i tak. Pytanie dlaczego tak to się odbyło zostało mi wytłumaczone o czym napiszę dalej. Rozumiem że osoba świadoma rozróżnia ceremonialne spotkanie z przewodnikiem od pełnej smogu duchowego bezmyślnej zabawy. Nad słusznością tej metody nie będę się rozpisywał. Mi pomogła.



 Koniec części pierwszej...

Komentarze

  1. Wyborny tekst. Grzecznie czekam na ciąg dalszy.
    Wdzięczności.
    (Annika)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekałam na osobę obudzoną z moich stron. Jeszcze nie próbowałam medytacji ale po twoim opisie chciałabym zacząć.Dziękuję ci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam. Jeśli chcesz napisać do mnie moglibyśmy porozmawiać, na przykład o życiu w naszej części Polski. Pozdrawiam.

      Usuń

Prześlij komentarz