Małe Permatocze - budowa nowego ogrodu w 2020 roku, część 1

 W końcu nastąpiła chronologiczna kolei na rozpoczęcie opowieści o Permatoczu. Znajdujemy się obecnie w czasach współczesnych :D
 
Co określa ta nazwa?
Jest to niekończąca się opowieść o moim ogrodniczym życiu.

Dlaczego niekończąca?
Jednym z  moich celów wcieleniowych jest uprawa przynajmniej małego ogródeczka i sadu. Będę do tego dążył i nie przestanę.

Skąd ta nazwa?
Słowo "Permatocze"  łączy w sobie dwie energie. Pierwszą jest permakultura. To na tym sposobie myślenia będę opierał swoje założenia, aby przybliżyć się do przyrody. Druga część pochodzi od krainy geograficznej, w której chcę tworzyć. Mowa oczywiście o Roztoczu, miejscu skąd moja dusza czerpie energię. Układa nam się to ładnie w nazwę określającą permanentne Roztocze/permakulturę na Roztoczu.

Zaplątało tu się słowo "Małe...", a to skąd?
Małe Permatocze odnosi się do mojego ogrodu w domu rodzinnym. Nie jest to miejsce właściwe dla mojej istoty, więc nie będę w przyszłości tutaj mieszkał. Poszukujemy czegoś innego i większego, a właściwe Permatocze dopiero powstanie. Projekt ten jest takim tylko przedsmakiem tego co mnie czeka. Nie przywiązuje do niego wielkiej wagi. Można by było nawet stwierdzić, że gdybym go znów porzucił nie wydarzyło by się nic szczególnego. Miejsce to jest pełne skrajności dlatego, że w przyszłości chciałbym to połączyć z głównym projektem. Raz będziemy tam, raz będziemy tu, tu będzie to, a tam tamto. Teraz mam nadzieję każdy zrozumie, dlaczego tu i teraz jest Małe Permatocze.

Więc kiedy będzie to "Duże..."?
Jak będziemy mieli odpowiednią działeczkę.

 Odpowiedzieliśmy sobie na parę podstawowych pytań. Teraz przypomnę Wam skąd się tutaj wzięliśmy. W związku z zatrzymaniem systemu wróciłem do rodzinnego domu. Uprawiałem tutaj ogród w 2017, więc postanowiłem go reaktywować. Ufff... Udało się w dwóch zdaniach, a chętni mogę się cofnąć.
 Nie jest jednak tak różowo jakby się mogło wydawać. Stanąłem przed wieloma wyzwaniami wspólnotowymi, i niestety mój ogród nie może być do końca perma. Dlaczego? Rdzenna ludność postawiła mi...

Bariery

  • Działeczkę podzieliliśmy na fragmenty. Aby zbudować perma ekosystem korzystamy z całego dostępnego obszaru. Strefy się przenikają i uzupełniają. Permakultura to nie tylko ogród, a inne dziedziny życia. Tu tak nie ma i na tą chwilę być nie może. Na moich obszarach też nie do końca mogę działać tak jak chcę, ale próbuję. Jestem człowiekiem nie bojącym się okazać własnego zdania toteż myślę, że dzięki temu projekt w ogóle ma miejsce.
  • Inni ingerują w moje pomysły:
  1. Podcinanie drzewek
  2. Koszenie trawy w miejscach do tergo nie przeznaczonych
  3. Nie wiem czy część mojego ogrodu nie zostanie po prostu zaorana na wiosnę. Pracuję nad tym, aby tak się nie stało
  4. Możliwość pojawienia się oprysku na działce
  5. Wiele innych o których w swoim czasie wspomnę
  • Niepewność mojej osoby na tym terenie. W trosce o własne zdrowie psychiczne możliwością jest porzucenie pracy. W trosce o własny praktyczny rozwój jaki daje to miejsce, nie robię tego.
Mimo wszystko projekt nadal działa. W związku z tym rozpoczynam pracę polegającą na publikowaniu jego efektów.

 Założenia na ten rok miałem inne niż wcześniej. Nie myślałem w ogóle o jego obecnych rozmiarach. Miało być tylko kilka grządek na krzyż. Większość założeń pojawiła się dopiero po pierwszych budowach.

Założenia

  • Postawiłem na zakładanie grządek jak najmniejszym kosztem, rezygnując w miarę możliwości z porywczej pracy. Materię organiczną dołożę z czasem ściółkując. Potrzebuje ogrodu szybko, mamy już kwiecień. W 2017 w budowę grządek włożyłem za dużo własnej energii. Kilometrowe warstwy materii na grządkach nie były łatwe do przeniesienia. Nie mówię że jest to źle. Grządki były odżywione i żyzne. Mamy być jednak permakulturalni, nie musimy się za dużo napracować. Wiadomo wkładając więcej pracy w założenie mamy większe efekty na samym początku. Chciałem pójść jednak na łatwiznę i nauczyć się czegoś nowej.
  • Ogród to jeden wielki eksperyment. Nie musimy mieć wszystko cacy, równo, od linijki, jak w książce. Jak się coś nie uda, nic się nie stanie. Jak się uda, zostanę odkrywcą. Tym sposobem powstały grządki które nie spełniały do końca zadania. Ja się czegoś nauczyłem, a grządki modernizuję. Niektóre rośliny będę wysiewał też za późno. Budowa rozciągnęła się w czasie a miejsca na nasiona nie było. Nic nie szkodzi. Jeśli coś nie osiągnie pełni wegetacji, to najwyżej tego nie zjem. Jeśli coś nie wzrośnie to wysiejemy coś nowego, tak samo z przymrozkami. Pełen spontan i luz. Chciałbym to podejście na stałe przypisać mojej osobie. Wiadomo jak trzeba będzie komuś pomóc nie będziemy tak ryzykować, ale na własnej działce czemuż by nie.
  • Nie przywiązuje dużej wagi do projektu. Wszystko w związku z barierami. Ale równolegle myślę na jego temat przyszłościowo.
  • Nie przygotowałem się wcześniej, nie przestudiowałem na nowo ksiąg. Robię to spokojnie sobie teraz, a wiedza spływa głównie wraz z praktyką.
  • W pierwszym sezonie skupiamy się głownie na warzywach. Na resztę nie wystarczy mi po prostu czasu. Jesienią natomiast postaram się wpleść do ogrodu coś więcej na kolejne lata.

Dzień 11 kwietnia - Rozpoczęcie

 Tego dnia wszystko się zaczęło. Stanąłem na środku starych okręgów. Wszystko było już płaskie i zarośnięte. Gdzieniegdzie były ślady starych warzyw. Obok środka na drugiej linii zachował się okazały jarmuż wysiany przez moich rodziców. Wszystko wyglądało jakby tu nic nie było. Byłem jednak w lepszej sytuacji niż wcześniej. Ziemia była już uprawiona, a w środku znajdowało się dużo materii organicznej. Zachowały się nawet stare patyczki, większość jednak już rozłożona. Grunt został przeplewiony z traw i roślin niepożądanych. Pracę były prowadzone z użyciem zwykłej motyki. Ziemia została skopana i ułożona na wzór czegoś co przypomina wulkan do którego można wejść. Tak powstała grządka pierwsza ściółkowana słomą. Na około biegnie ścieżka w zagłębieniu. W tej części ogrodu ścieżki będą właśnie w dołkach, a grządki w formie pagórków. Po prostu oczyszczając i spulchniając ziemię tak jakoś wyszło. Dzięki temu jest tu bardzo pięknie.






W grządkę została wsiana cebula czerwona w dużej ilości, sałata Królowa Majowych, koper i pietruszka korzeniowa Ołomuńcka. Ściółka była dokładana w formie skoszonej trawy. Było trochę za gęsto, aby była to gruba warstwa. Warzywa jednak skutecznie przejmują grządkę. Nie jakoś super bo pojawia się gwiazdnica i lebioda ale jest dobrze, dokładam dalej.

Stan na 10 czerwca

Dzień 17 kwietnia - wschodnia grządka, czyli numer 2

 Ten sam schemat, z ziemi znajdującej się na miejscu układamy bananową grządkę.



Dzień później wysieje głównie rzodkiewkę Krakowianka i marchew Dolanka. W wolnym miejscu znajdzie się chyba jeden łubin trwały i kilka słoneczników. Chyba jeden, ponieważ nie jestem pewien ile się pojawiło. Zapomniałem o jego obecności tam, dlatego jeden. Klasycznie wszystko ściółkuje najpierw słomą.

Dzień 18 kwietnia - numer 4 do potęgi i 3

 Powstały dwie grządki o numerze 4. Ta bliżej dwójki z dopiskiem jeden, a ta bliżej grządki trzeciej (o której za chwilę) z dopiskiem dwa. Podaje wam te numery z uwagi na mapkę, którą sobie naszkicowałem. Zawartość ich to marchew. Dosadziłem do niej po parę słoneczników w momencie ich wzejścia. Co do słoneczników to mają bardzo silne nasiona. Powsadzałem po kilka sztuk w jeden dołek, aby mieć pewność. Jest to zdecydowanie zbędne. Jaka by paczka nasion nie była, słonecznik i tak urośnie.
 
 Grządka numer 3 to taka odrębna historia. Odrzucone karpy trawy z poprzednich rzucałem w jedno miejsce. Aby się nic się nie marnowało postanowiłem zbudować wzgórze. Trawę posiekałem i odwróciłem, dalej trochę ziemi, trociny, siano, ziemię z kopców, ziemię spod starego kompostownika, delikatnie rozłożoną słomę (miałem taką z budowy kompostownika w 2017 roku), znów ziemia spod kompostu i kopców. Nie miałem wtedy jeszcze tektury z uwagi na trzymanie auta w warsztacie, dlatego był to ryzykowany zabieg kłaść tak po prostu wszystko na trawie. Warstw było jednak tyle, że wzgórze się udało. Trawa próbowała uciekać brzegami. W to miejsce dokładałem po prostu częściej ściółkę i plewiłem. W późniejszym terminie znalazło się również kilka kartonów naokoło. Zawartość grządki to dominujące słoneczniki w towarzystwie marchwi i rzodkiewki.

Stan na 15 czerwca
 
 Doszliśmy do momentu zbyt dużego natłoku informacji. Wstęp był rozbudowany, a w grządkach można się pogubić. W związku z tym dzisiejszy wpis kończę w tym momencie, aby dalsze relacje z budowy rozłożyć w czasie.

Komentarze